Na prawdę strasznie przepraszam, że tak długo trzeba było czekać na ten rozdział ;_;
Ale walczyłam z nim, a on bronił się aż do teraz =.=
Bite pięć razy pisałam ten rozdział od nowa aż wyszło to :0
Swoją drogą i tak nie jestem nim zachwycona ._.
Jeszcze raz przepraszam, mam nadzieję, że wgl teraz jeszcze ktoś to będzie czytał <3 T^T
Szłam szkolnym korytarzem wlepiając wzrok w podłogę.
Cała moja klasa pojechała beze mnie na wycieczkę, o której jak na złość zapomniałam.
Musiałam być dzisiaj na zajęciach u innej grupy. Usiadłam pod ścianą i
założyłam słuchawki odpalając mp4. Moje myśli były zapchane jedną osobą, a tak
bardzo staram się o nim zapomnieć… Dlaczego on musi odwalać takie akcje?
Wczoraj, jego głos, ten wzrok. Westchnęłam i przymknęłam powieki mimowolnie
uśmiechając się na wspomnienie jego uśmiechu. Głos rozsądku cały czas podpowiadał
mi, że to złe i podstępne stworzenie, które myśli, że może mieć wszystko.
Tylko, dlaczego tym razem ten mały złośliwy głos w mojej głowie mówiący „Może
on nie jest taki zły?” wydawał się być coraz głośniejszy? Poczułam jak ktoś siada
obok mnie i przyczepia mi się do ręki. Zaskoczona spojrzałam w bok i napotkałam
parę dużych, słodkich, brązowych psich oczu.
- Unnie! Dlaczego siedzisz pod tą klasą? – Zapytał
Taemin uśmiechając się od ucha do ucha. Ten chłopak był naprawdę strasznie
słodki.
- Moja klasa pojechała na wycieczkę do muzeum sztuki, a
ja o tym zapomniałam i nie przyszłam na zbiórkę. Kobieta w sekretariacie
powiedziała, że zamiast zwalniać mnie z reszty zajęć przydzieli mnie do tej
klasy. – Wytłumaczyłam mu obserwując idących w oddali Minho, Onew, Key i
Jonghyuna. Taemin również spojrzał za siebie i z entuzjazmem zaczął im machać.
- Siemka. – Odezwał się Onew uśmiechając uroczo do mnie
i Lee. Reszta tylko skinęła głowami. Obleciałam wzrokiem każdego z nich
zatrzymując się na „tym palancie”. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, kiedy nasze
oczy się spotkały. Moje serce przyspieszyło.
- Unnie, dobrze się czujesz? – Zapytał z troską Tae.
Szybko zerknęłam na niego i resztę. Wszyscy uważnie mi się przyglądali.
- T-Tak, dlaczego miałabym czuć się źle? – Widziałam jak
Minho uśmiecha się pod nosem. Taemin złapał moją twarz w dłonie i zaczął ją
uważnie oglądać.
- Jesteś czerwona. – Wytłumaczył swoim charyzmatycznym
głosem Minho.
- Co? – Szybko zakryłam rękawkami bluzy policzki.
- Ale dlaczego? – Minnie spojrzał na mnie badawczym
wzrokiem i zaczął przybliżać. Ja w tym samym czasie zaczęłam się odchylać w
przeciwną stronę.
- Hah, dobra my już musimy lecieć. – Skwitował jak
zwykle uśmiechnięty Onew.
- Zaraz to wy nie macie tu lekcji? – Zapytałam. Cała
trójka pokręciła głowami, właśnie, tylko trójka.
- Tylko ja i Minho chodzimy do tej klasy. – Od Key jak
zwykle na kilometr biła niechęć.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek wołając na
lekcje.
Usiadłam, obok Minho. Key wylądował ławkę za nami, z
racji, że siedział za żabolem miałam możliwość zobaczenia piorunującego spojrzenia
blondyna. Starałam się jednak ograniczyć kontakt wzrokowy do minimum. Gdyby
chłopak był wiedźmą zapewne walnąłby mną o najbliższą ścianę. Takie
przynajmniej odnosiłam wrażenie, na serio nie miałam bladego pojęcia, czemu tak
bardzo mnie nie lubił. Skrzywiłam się lekko i zerknęłam na mojego towarzysza z
ławki, co chwila oblizując usta próbował skupić się na rozwiązaniu zadania.
Mimowolnie uśmiech wpłynął na moją bladą twarz. Był strasznie tajemniczy, to
właśnie chyba sprawiało, że był tak czarującym chłopakiem, ile to dziewczyn do
niego nie wzdychało? Sama pewnie byłabym w niemałym gronie jego wielbicielek
gdyby nie... Onew…
Lekcja mijała za lekcją, w końcu nadeszła przerwa na
lunch. Wszyscy udali się w kierunku szkolnego placu. Niespodziewanie ktoś
chwycił mnie pod ramię i zaczął ciągnąc w stronę drzewa na jego środku. Owym
ktosiem był oczywiście rudowłosy. Usiedliśmy po turecku na trawie. Po chwili
dołączyła do nas cała reszta Shinee. Dzień był naprawdę ciepły w porównaniu do
wczorajszego. Od ziemi nadal bił chłód, dlatego zdjęłam bluzę i usiadłam na niej. Dziwnie
czułam się siedząc w ich towarzystwie, ja taka zwykła prosta uczennica i
szkolna elita, nie mieściło mi się to w głowie.
- Zagrajmy w butelkę! – Wyrwał nagle z entuzjazmem
najmłodszy. Wszyscy spojrzeliśmy na niego z cierpiętniczymi minami. Wiadomym
było, że tylko jemu podobał się ten pomysł, ale nie dało mu się odmówić.
- To zacznij. – Westchnął Minho. Taemin pokręcił do
połowy opróżnioną butelką. Padło na Jonghyuna.
- Pytanie czy…
- Pytanie. – Blondyn nawet nie dał mu dokończyć zdania.
Wyglądał na zamyślonego. Sama nie wiem, dlaczego ale miałam chęć dowiedzieć
się, czym jego głowa była tak zajęta.
- Mmm… Jesteś prawiczkiem? – Zapytał z szerokim
uśmiechem. Onew i Minho parsknęli śmiechem. Spodziewałam się, jaką usłyszymy
wszyscy odpowiedz.
- Tak. – Powiedział i wziął w dłoń butelkę. Wszyscy
zamilkli. Otworzyłam szeroko oczy w zdziwieniu. Byłam pewna, że odpowie coś
innego. Chłopak zakręcił butelką. Padło na mnie. No tak, moje szczęście już
dawno nie dawało o sobie znać.
- Pytanie czy wyzwanie? – Zapytał patrząc na mnie z
grobową miną. Pięć par oczu wierciło mnie wyczekującym wzrokiem.
- Pytanie. – Zdecydowanie to było najbezpieczniejsze
wyjście, nie wiadomo, co temu palantowi przyszłoby do głowy. Na jego usta
wpłynął chamski uśmieszek, którego tak nie cierpiałam.
- Podoba ci się ktoś z naszej piątki? - Zamarłam. Byłam
w rozterce, skłamać, czy powiedzieć prawdę? Spojrzałam w oczy Onew. „Jezu nie
powiem tego.” Serce mocniej mi zabiło. Znów mój wzrok powędrował na Jonghyuna.
Przypomniałam sobie wczorajsze zdarzenie. Biorąc butelkę do ręki
odpowiedziałam.
- Tak. – Wszyscy zrobili zdziwione miny. Ja w myślach
błagałam żeby moje policzki nie pokryły się różem. Pokręciłam szklanym
przedmiotem. Boże, dlaczego nie byłam w stanie zwyczajnie skłamać? Oby nie
wzięli sobie tego do serca. Wybieranie pytania w tej grze jak dla mnie zupełnie
już odpada, nie chcę usłyszeć tego głupiego słowa – Kto?
- Pytanie czy wyzwanie? – Tae, na którego wypadło
patrzył na mnie zupełnie nieobecnym wzrokiem. Lekko potrząsnął głową jakby
wracając do rzeczywistości i uśmiechnął się zawadiacko.
- Wyzwanie!
- Zatańcz coś. – Zaskoczył mnie tym, że nie miał nic,
przeciwko, ale nie bardziej niż tym, jaki był świetny. Zatańczył jakiś prosty
króciutki układ i usiadł widocznie zadowolony z siebie.
- To było… Niesamowite, uczysz się tańczyć?
- Tak, jestem samoukiem. Uwielbiam to robić. –
Wyszczerzył się chwytając za butelkę.
Graliśmy jeszcze około 10 minut, pytania i zadania
robiły się coraz dziwniejsze, przez co coraz zabawniejsze. Już dawno tak dobrze
się nie bawiłam, pomyśleć jak złe zdanie miałam na ich temat! No tak, ja i mój
spaczony mózg.
- Onew, hm… - Taemin zwęził oczy w małe szparki i
intensywnie myśląc przyglądał się liderowi. Rudzielec wymyślał kosmiczne rzeczy,
więc jeśli Onew wylądowałby na drzewie zwisając głową w dół nie byłabym nawet
trochę zdziwiona.
- Pocałuj YeJin w policzek. – Zamarłam i jak zwykle się zarumieniłam. Widziałam jak Jonghyun z
niedowierzaniem patrzy do na mnie to na Onew.
- No, Onew dajesz. – Odezwał się Key popychając chłopaka
w moją stronę. Ten z lekką niepewnością zbliżył się do mnie i przymykając oczy
złożył na moim policzku motyli pocałunek.
- Uuuu… YeJin czyżby to Onew był obiektem twoich
westchnień? – Jak przez grubą ścianę ledwie usłyszałam kpiący głos
kolorowo-włosego.
Szłam w kierunku domu w ślimaczym tempie, powłócząc
nogami po chodniku. Nie czułam nic konkretnego, a jednocześnie różne emocje
wydawały się rozsadzać mnie od środka. Przygryzłam wargę. Nie wiedziałam, co o
tym wszystkim myśleć. Niby powinnam, ale jakoś nie byłam Taeminowi wdzięczna za
tamto zdarzenie. Jeszcze Key… Dlaczego musiał to powiedzieć? Nie chciałam, żeby
to wyszło na jaw w tak szczeniacki sposób. Ukryłam twarz w dłoniach i usiadłam
na ławeczce kawałek od szkolnego budynku.
- AISH! – Syknęłam cicho.
- Dlaczego na mnie nie zaczekałaś? – Usłyszałam lekko
zdenerwowany głos. Podniosłam głowę. – Już po jednym dniu nauki ci się
zbrzydło? – Blondyn patrzył na mnie z wyrzutem.
- A kto powiedział, że w ogóle mi się to podobało? –
Zmarszczyłam brwi. „Głupi arogant.”
- Nie ważne chodźmy już. – Powiedział i ruszył w stronę
mojego osiedla.
Cała droga zeszła szybko i w milczeniu. Naprawdę nie
miałam dzisiaj najmniejszej ochoty siedzieć z nim i wkuwać matmę. Głównym
planem, który legł w gruzach było obejrzenie do końca jednej z sześciu dram,
których nie skończyłam. Tak, cała ja słabo mi wychodzi oglądanie czegokolwiek
do końca.
- Idz do mojego pokoju ja nam naleje soku. – Rzuciłam do
niego idąc do kuchni. Posłusznie wdrapał się po schodach na górę. Wzięłam z
barku dwie szklanki i nalałam do nich pomarańczowego, gęstego płynu.
Ciekawe, co wtedy pomyślał Onew?... Pewnie był
zniesmaczony, pomyślał, że jestem jak każda inna… Co jeśli powie to wszystkim i
będzie się ze mnie nabijał? Nie… On taki nie jest… A może uda, że tego nie
słyszał? Zignoruje to? Chciałabym chyba żeby właśnie tak się stało.
- YeJin zgubiłaś się tam? – Z zamyśleń wyrwał mnie głos
Jonghyuna. Szybko chwyciłam za szklanki i poszłam do mojego pokoju. Uchyliłam
drzwi. Chłopak siedział po turecku i trzymał w dłoniach maskotkę dinozaura,
którą dostałam od „tajemniczego wielbiciela”. Długo się nie zastanawiając
wparowałam jak burza do środka i zabrałam mu to z rąk.
- Co jest? – Zapytał zaskoczony, kiedy odkładałam go na
półkę nad łóżkiem.
- Nie dotyka się cudzych rzeczy. – Mruknęłam siadając
naprzeciw niego i podałam mu sok.
- Dostałaś to od chłopaka, że tak się przejęłaś? – Parsknął.
- Od przyjaciela. Z czym dzisiaj ci pomóc? – Chciałam jak
najszybciej zmienić temat, nie zamierzałam mu się z niczego zwierzać. Bez słowa
podał mi zeszyt otwarty na jednym z tematów. Szybko przestudiowałam zadania,
które nota bene były proste jak drut, po czym zaczęłam wszystko mu tłumaczyć.
Uważałam się za kiepskiego nauczyciela, no na pewno gorszego od nauczyciela z matematyki,
więc zdziwiło mnie to, że tak naprawdę ani jednej rzeczy nie musiałam mu
powtórzyć drugi raz. Wszystko łapał od razu.
- Jonghyun, co ty masz z matmy?
- Trzy. – Odpowiedział robiąc jedno z zadań. Postanowiłam
dalej nie dociekać. Albo ja byłam geniuszem w nauczaniu, albo on olewał lekcje.
Mijała już druga godzina, międzyczasie puściłam jakieś
stare piosenki z laptopa rodziców, wypiliśmy dwa kartony soku pomarańczowego i
zaczynaliśmy trzecią paczkę Pocky. Chyba po raz pierwszy nie przeszkadzało mi,
że ktoś mi je wyjadał. Niby zwykłe paluszki w czekoladzie, a tak łatwo się od
nich uzależniłam.
- Dobrze? – Zapytał, a właściwie stwierdził, z pewnością w głosie.
- Znowu dobrze. – Westchnęłam.
- I co? A mówiłaś, że tego nie rozwiążę. – Zawadiacko szturchnął
mnie w ramię. Zaśmiałam się oddając mu odrobinę mocniej.
- Tak dobrze ci wytłumaczyłam, że rozwiązałeś.
- Noo pewnie, pani nauczycielko. – Wyszczerzył się.
Odpowiedziałam mu tym samym. Chwyciłam za szklankę i upiłam łyk napoju.
- YeJin… - Po chwili spuścił wzrok, na jego twarzy
malowała się konsternacja.
- Hmm?
- Naprawdę to Onew ci się podoba? – Spojrzał na mnie. W
jego oczach nie było nic prócz smutku i niepewności. Zatkało mnie.
- C-Co? – Zbliżył się do mnie na odległość niewiele
większą niż dłoń. Delikatnie otworzyłam usta. Nie miałam pojęcia, co robić.
Jego dłonie powoli ujęły moją buzię. Jego brązowe oczy błądziły po całej mojej
twarzy. Kciuk delikatnie gładził mój policzek. Chciałam coś powiedzieć,
cokolwiek jednak…. Poczułam jego usta na moich. Zawirowało mi w głowie. Muskał
wargami moje, przyciskając do siebie mocniej. Chciałam go odepchnąć i chciałam
go przytulić. Dwa skrajne uczucie zupełnie mną poniewierały. Spokojnie odsunął
się ode mnie i ujął w ramiona.
- YeJin... Dlaczego to nie mogę być ja?