Nie wiem dlaczego pałam taką nienawiścią do tego rozdziału. Choćbym czytała i poprawiała go 1000 razy, wydaje mi się bez wyrazu. No ale długo nic nie dodawałam, więc mam nadzieję że jakoś to ścierpicie :D Pozdr. <3
-A więc Zelo...-Odezwała się prezenterka.-Ostatnio dość długo nie byłeś obecny. Coś się stało?
Z lekkim przerażeniem spojrzałem na maknae. Na ułamek sekundy w jego oczach pojawiła się panika, ale na szczęście nikt oprócz mnie tego nie zauważył. Kiedy kątem oka na mnie spojrzał, uśmiechnąłem się dodając mu otuchy.
Zaśmiał się sztucznie przenosząc wzrok na kobietę.
-Trochę się przeziębiłem i musiałem oszczędzać struny głosowe.-Wytłumaczył się niewinnie. Bez wątpliwości mu uwierzyła.
-Aaaa...mam nadzieję że twoi hyung'owie ci pomagali?
-Ja bym to nazwał ''wysługiwanie się Hyung'ami przez tydzień''. -Zażartował Daehyun, i wszyscy zawtórowali mu chichotami.
-Teraz czujesz się już lepiej? -Znów zwróciła się do zelo.
-Mmm. -Zgodził się maknae, pokazując swoje dołeczki. Ahh..te dołeczki...
-A przechodząc dalej...Yong Guk sshi...
Zamyślony nawet nie zauważyłem że mówiła do mnie. Youngjae dyskretnie kopnął mnie pod stołem.
-Aaa...tak?
-Pojawiły się plotki że masz dziewczynę...ostatnio nawet kilka razy wyszedłeś wieczorem. Powiedz, jest sławna, czy to raczej normalna dziewczyna? Może twoja fanka? -Zapytała radośnie, a z jej twarzy można było wyczytać że umierała z ciekawości.
-Nie, nie to nie prawda! -Zaprzeczyłem, a mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę blondyna, jakbym chciał się upewnić że mnie słucha.Jednak on wpatrywał się w swoje dłonie z pustym wzrokiem. Aish, głupi jesteś. Skarciłem się w myślach, ale kontynuowałem moją wypowiedź. -Wychodziłem żeby się odstresować i pomyśleć w spokoju. To nic takiego. -Zapewniłem, ale mimo to nie wyglądała na usatysfakcjonowaną.
-A czy coś się stało? -Dopytywała mnie.
-Wydajemy nasz nowy album, a z tym wiąże się dużo odpowiedzialności i planowania. -Uśmiechnąłem się, a ona nadal z poważną miną mnie słuchała. -Czasem łatwiej pisze się piosenki na zewnątrz. Myślę że to dlatego ostatnio często wychodziłem.
Moje oczy na sekundę spotkały się z oczami Zelo, ale szybko odwrócił głowę. Ile ja bym dał, żeby wiedzieć o czym myślał.
-Ah, rozumiem.
Przez resztę audycji skupiła się na pozostałych członkach, czasem tylko pytając o opinie moją lub maknae.
Spotkałem go dopiero na lunchu. Kiedy mnie zobaczył, jego wyraz twarzy trochę się zmienił. Jakby mu ulżyło. Zbliżył się do mnie i oparł czoło o moje ramię, delikatnie chwytając boki mojej koszuli.
-Pozwól mi tak na chwilę zostać. Muszę nabrać sił. -Poprosił.
-Wszystko ok?
-Mhmm.
-Wyglądasz lepiej.-Stwierdziłem, przyglądając mu się dokładnie.
Kiwnął głową nic nie mówiąc.
Właściwie myślałem że już zachowywał się prawie normalnie. Zaczął jeść, nie był taki blady, i rzadziej przychodził do mnie spać. Chociaż nie wiem czy to ostatnie tak bardzo mnie ucieszyło.
I wtedy usłyszeliśmy dźwięk, po którym znowu wszystko się posypało. Kiedy telefon maknae zabrzęczał, myśleliśmy że to Daehyun pyta gdzie jesteśmy, lub menadżer który zawsze czegoś chce. Oboje nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego w jak wielkim byliśmy błędzie.
I wtedy usłyszeliśmy dźwięk, po którym znowu wszystko się posypało. Kiedy telefon maknae zabrzęczał, myśleliśmy że to Daehyun pyta gdzie jesteśmy, lub menadżer który zawsze czegoś chce. Oboje nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego w jak wielkim byliśmy błędzie.
Sms brzmiał: Ostrzegałem cię, żebyś nikomu nie mówił. Bądź tam gdzie zawsze we wtorek o 21:00. Chcemy się zabawić.
Zelo zamarł. Mimo że wiedział, że przeczytałem wiadomość, w pośpiechu schował telefon do kieszeni.
-Ja...muszę iść do łazienki.- Powiedział i pobiegł, nie oglądając się za siebie.
Kiedy poszedłem za nim, usłyszałem że wymiotuje.
-Otwórz. -Poprosiłem cicho, pukając w drzwi kabiny.
-Odejdź. Wysapał.
-Chcę ci pomóc! -Jęknąłem bezradnie.
Nagle otworzył drzwi.
-Przestań ciągle to powtarzać.
-Ale to prawda....
-Przestań ciągle to powtarzać.
-Ale to prawda....
-Wiem! I właśnie dlatego nie mogę ciągle na tobie polegać.
Zmarszczyłem lekko brwi, nie bardzo rozumiejąc.
Zmarszczyłem lekko brwi, nie bardzo rozumiejąc.
-Niby dlaczego?
-Bo ciągle się o mnie martwisz. Dlaczego? Przecież masz własnie życie, problemy. Już raz przeze mnie cię skrzywdzili.
-Nie obchodzi mnie to.
Prychnął.
-Nie obchodzi cię to?! Chcesz żebym wiecznie miał poczucie winy? Cały czas boję się że coś ci się stanie!
-Ty masz poczucie winy? Wyobraź sobie co ja czuje, kiedy patrzę jak cierpisz, a nie mogę ci pomóc.
-Właśnie dlatego mówię żebyś zajął się swoimi sprawami. I tak do niczego się nie przydajesz.-Mruknął pod nosem i wyszedł.
Uderzyłem pięścią w ścianę. Czemu ten dzieciak był tak cholernie, wkurzająco uparty? Za każdym razem, kiedy chciałem mu pomóc zaczynaliśmy się kłócić. To stawało się już na prawdę nużące.
Jednak ten sms nie dawał mi spokoju. Słowa ''chcemy się zabawić'' chodziły mi po głowie przez cały dzień. Wiedziałem co to znaczyło, ale jakoś nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli.
Przez resztę dnia nie mogłem go złapać. Wiedziałem, że celowo mnie unikał. Ciągle trzymał się blisko Daehyuna lub Himchana, albo po prostu znikał, co doprowadzało mnie do szału.
Jednak ten sms nie dawał mi spokoju. Słowa ''chcemy się zabawić'' chodziły mi po głowie przez cały dzień. Wiedziałem co to znaczyło, ale jakoś nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli.
Przez resztę dnia nie mogłem go złapać. Wiedziałem, że celowo mnie unikał. Ciągle trzymał się blisko Daehyuna lub Himchana, albo po prostu znikał, co doprowadzało mnie do szału.
Kiedy wróciliśmy do domu było już grubo po północy, ale skoro to było jedyne wyjście, postanowiłem się z nim spotkać. Przebrałem się w dresy, umyłem zęby i poszedłem do jego pokoju. Kiedy usłyszałem wodę w łazience, założyłem że bierze prysznic.
Po około dwudziestu minutach w końcu wyszedł. Jego mokre włosy zakrywały mu większość czoła, więc lekko potrząsnął głową żeby je odgarnąć. Na chwilę zamknąłem oczy, sam nie wiedząc czemu.
Kiedy mnie zobaczył, minę miał jakby na prawdę nie chciał mnie widzieć.
- Możemy pogadać? -Zapytałem spokojnie, próbując zapomnieć o naszej ostatniej rozmowie.
Bez słowa usiadł na łóżku, i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Co zamierzasz zrobić?
-To znaczy?
-Chyba nie chcesz tam iść?
Wzruszył ramionami.
-A mam jakieś inne wyjście?
-Słucham?! Mój głos stał się nerwowy, a ręce zaczęły się trząść.
-Hyung. Nie...
-Tak wiem. Nic nie rozumiem. W kółko to powtarzasz. I tak już jestem w to zamieszany, więc czemu po prostu mi nie powiesz?!
-Więc dlaczego się w to mieszasz?!
-Bo...
Nie wiedziałem co powiedzieć. Właściwie to nie mogłem nic powiedzieć. Wszystkie słowa utknęły mi w gardle. No właśnie, dlaczego?
Po raz kolejny na niego spojrzałem. Jego ciemne oczy, włosy, nos, usta...
Usta.
Nie mogłem się powstrzymać. Zrobiłem to instynktownie, bez większego namysłu. Delikatnie uchwyciłem jego twarz w swoje dłonie i pocałowałem. Po około dwóch sekundach jednak się odsunąłem, bojąc się jak zareaguje.
Na jego twarzy widniały przeróżne uczucia. Mimo że wyglądał na zaskoczonego, jego oczy lekko zabłysły, jakby się uśmiechały. W żaden sposób mi to nie pomogło, więc ja też się zmieszałem i nie byłem pewny co zrobić. Zelo nadal nic nie mówił, tylko na mnie patrzył.
-Pójdę już spać.-Powiedziałem szybko, i tak po prostu wyszedłem.
Idiota. Czego ja się w ogóle spodziewałem? Wybuchu namiętności? DLACZEGO TO ZROBIŁEM? Jakby między nami nie było już wystarczająco dziwnie. Jeśli teraz zacznie mnie nienawidzić, to chyba się powieszę. Nie tak miało być. AISH!
Kiedy tamtej nocy Zelo wkradł się do mojego pokoju, byłem niepokojąco szczęśliwy. Miałem ochotę zacząć skakać po pokoju ze szczęścia. Usłyszałem jego ciche kroki na drewnianej podłodze, która cicho skrzypiała pod jego ciężarem.
Z przyzwyczajenia maknae wpakował mi się do łóżka bez zapytania. Odwróciłem się tak, żeby móc na niego spojrzeć.
-Obudziłem cię? -Szepnął.
-Nie, i tak nie spałem.
-Hyung, ale ty...-Przerwał na moment, zapewne myśląc jak dobrać słowa.
Serce zabiło mi mocniej. Jaki ja byłem żałosny. Zachowywałem się jak jeden z tych zakochanych dzieciaków w filmach, co bynajmniej mi się nie podobało.
-...ty tak na poważnie? -Dokończył niepewnie, przysuwając się do mnie żeby nie spaść z łóżka. Nie chciałem odpowiadać na to pytanie, bo sam nie byłem pewien tego co zrobiłem i dlaczego.
-Ja...
Chyba zobaczył mój trud i to, że nie znam odpowiedzi, bo uśmiechnął się lekko.
-Zresztą nieważne.
Po raz pierwszy przytulił się do mnie w taki sposób. Objął mnie obiema rękami, a swoją nogę położył na moich. Nasze twarze były tak blisko że stykaliśmy się nosami.
Moje serce zapewne nie było szczęśliwe tym jak zareagował mój organizm. Wiele razy spałem z Zelo w jednym łóżku, jednak nigdy nie było to tak, hmm...intymne. Cały swój wysiłek włożyłem w to, żeby mieć równy oddech. Mimo to i tak nie wyszło mi najlepiej.
-Wiesz, że nie pozwolę ci iść? Odezwałem się nagle, nie chcąc żeby nadal było tak cicho.
Zaśmiał się krótko.
-Przecież przyszedłem żeby zostać. -Powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Wiesz o co mi chodzi.
Jego twarz znów przybrała inny wyraz.
-Możemy porozmawiać o tym jutro? Jestem zmęczony.
Westchnąłem.
-Obiecuję, że jutro do tego wrócimy. -Zapewnił mnie.
-Okej. -Nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko się zgodzić.
-Dobranoc.-Pocałował mnie w policzek i zamknął oczy.
-Dobranoc.
-Czekaj. -Powiedział nagle.
Otworzyłem oczy, patrząc na niego pytająco.
-Nastawiłeś budzik?
Parsknąłem śmiechem
-Uwierz mi, już nigdy o tym nie zapomnę.
-Jong Up chciał mi dzisiaj naprawiać łóżko.
-I co mu powiedziałeś?
-Że nie trzeba.
Po około dwudziestu minutach w końcu wyszedł. Jego mokre włosy zakrywały mu większość czoła, więc lekko potrząsnął głową żeby je odgarnąć. Na chwilę zamknąłem oczy, sam nie wiedząc czemu.
Kiedy mnie zobaczył, minę miał jakby na prawdę nie chciał mnie widzieć.
- Możemy pogadać? -Zapytałem spokojnie, próbując zapomnieć o naszej ostatniej rozmowie.
Bez słowa usiadł na łóżku, i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Co zamierzasz zrobić?
-To znaczy?
-Chyba nie chcesz tam iść?
Wzruszył ramionami.
-A mam jakieś inne wyjście?
-Słucham?! Mój głos stał się nerwowy, a ręce zaczęły się trząść.
-Hyung. Nie...
-Tak wiem. Nic nie rozumiem. W kółko to powtarzasz. I tak już jestem w to zamieszany, więc czemu po prostu mi nie powiesz?!
-Więc dlaczego się w to mieszasz?!
-Bo...
Nie wiedziałem co powiedzieć. Właściwie to nie mogłem nic powiedzieć. Wszystkie słowa utknęły mi w gardle. No właśnie, dlaczego?
Po raz kolejny na niego spojrzałem. Jego ciemne oczy, włosy, nos, usta...
Usta.
Nie mogłem się powstrzymać. Zrobiłem to instynktownie, bez większego namysłu. Delikatnie uchwyciłem jego twarz w swoje dłonie i pocałowałem. Po około dwóch sekundach jednak się odsunąłem, bojąc się jak zareaguje.
Na jego twarzy widniały przeróżne uczucia. Mimo że wyglądał na zaskoczonego, jego oczy lekko zabłysły, jakby się uśmiechały. W żaden sposób mi to nie pomogło, więc ja też się zmieszałem i nie byłem pewny co zrobić. Zelo nadal nic nie mówił, tylko na mnie patrzył.
-Pójdę już spać.-Powiedziałem szybko, i tak po prostu wyszedłem.
Idiota. Czego ja się w ogóle spodziewałem? Wybuchu namiętności? DLACZEGO TO ZROBIŁEM? Jakby między nami nie było już wystarczająco dziwnie. Jeśli teraz zacznie mnie nienawidzić, to chyba się powieszę. Nie tak miało być. AISH!
Kiedy tamtej nocy Zelo wkradł się do mojego pokoju, byłem niepokojąco szczęśliwy. Miałem ochotę zacząć skakać po pokoju ze szczęścia. Usłyszałem jego ciche kroki na drewnianej podłodze, która cicho skrzypiała pod jego ciężarem.
Z przyzwyczajenia maknae wpakował mi się do łóżka bez zapytania. Odwróciłem się tak, żeby móc na niego spojrzeć.
-Obudziłem cię? -Szepnął.
-Nie, i tak nie spałem.
-Hyung, ale ty...-Przerwał na moment, zapewne myśląc jak dobrać słowa.
Serce zabiło mi mocniej. Jaki ja byłem żałosny. Zachowywałem się jak jeden z tych zakochanych dzieciaków w filmach, co bynajmniej mi się nie podobało.
-...ty tak na poważnie? -Dokończył niepewnie, przysuwając się do mnie żeby nie spaść z łóżka. Nie chciałem odpowiadać na to pytanie, bo sam nie byłem pewien tego co zrobiłem i dlaczego.
-Ja...
Chyba zobaczył mój trud i to, że nie znam odpowiedzi, bo uśmiechnął się lekko.
-Zresztą nieważne.
Po raz pierwszy przytulił się do mnie w taki sposób. Objął mnie obiema rękami, a swoją nogę położył na moich. Nasze twarze były tak blisko że stykaliśmy się nosami.
Moje serce zapewne nie było szczęśliwe tym jak zareagował mój organizm. Wiele razy spałem z Zelo w jednym łóżku, jednak nigdy nie było to tak, hmm...intymne. Cały swój wysiłek włożyłem w to, żeby mieć równy oddech. Mimo to i tak nie wyszło mi najlepiej.
-Wiesz, że nie pozwolę ci iść? Odezwałem się nagle, nie chcąc żeby nadal było tak cicho.
Zaśmiał się krótko.
-Przecież przyszedłem żeby zostać. -Powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
-Wiesz o co mi chodzi.
Jego twarz znów przybrała inny wyraz.
-Możemy porozmawiać o tym jutro? Jestem zmęczony.
Westchnąłem.
-Obiecuję, że jutro do tego wrócimy. -Zapewnił mnie.
-Okej. -Nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko się zgodzić.
-Dobranoc.-Pocałował mnie w policzek i zamknął oczy.
-Dobranoc.
-Czekaj. -Powiedział nagle.
Otworzyłem oczy, patrząc na niego pytająco.
-Nastawiłeś budzik?
Parsknąłem śmiechem
-Uwierz mi, już nigdy o tym nie zapomnę.
-Jong Up chciał mi dzisiaj naprawiać łóżko.
-I co mu powiedziałeś?
-Że nie trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz