Nie wiem ile jeszcze do końca....dwa, może trzy rozdziały :D Założyłyśmy z Boomie fanpage'a, więc lajkujcie, będą tam się pojawiały różne informacje (np. o nowych rozdziałach) :D
Postanowiłam pisać trochę więcej one shotów na zamówienie, podobnie jak Boomie swoje scenariusze. Jeśli macie jakieś prośby to piszcie do mnie na fan page'u :D To chyba na tyle, miłego czytania <3
Zelo znowu zaczął mnie unikać. O co mu chodziło? Nie miałem pojęcia. Dlaczego on cały czas wszystko komplikował? Jakby nie mógł ze mną porozmawiać. Przyznaję, że nasze 'rozmowy' zazwyczaj nie kończyły się dobrze, ale chyba nie było innego wyjścia. A on co robił? Ciągle udawał, że jest czymś zajęty i szybko chodził spać. A kiedy już go widywałem, to nigdy nie był sam.
Nie miałem już do tego siły, ale wiedziałem, że muszę na niego uważać. Za każdym razem kiedy się tak zachowywał, robił coś głupiego.
A został tydzień. Tylko tydzień, do tej cholernej walki. Właściwie ja już nie żyłem z dnia na dzień, tylko z godziny na godzinę. Nie było minuty żebym o tym nie pomyślał. Zelo pewnie robił to samo, ale chyba chciał to ukryć. Ciągle się śmiał, i był w nadzwyczajnie dobrym humorze.
Nie byłem do końca pewny jak się zachować. Jeśli znowu zacząłbym na niego naciskać tak jak wcześniej, pogorszyłbym tylko sytuację, a nie o to mi chodziło.
W końcu wieczorem, po całym dniu ciągłych wywiadów i prób, spotkałem go w drodze do swojego pokoju. Kiedy mnie zobaczył, w jego oczach pojawiło się coś dziwnego. Tak jakby cieszył się że mnie widzi, ale chciałby uciec jak najdalej. Spojrzał w podłogę, ale po chwili nasze oczy się spotkały.
Cisza. Żadne z nas nie odezwało się choćby słowem.
-Długo masz zamiar jeszcze mnie unikać? -Zapytałem, siadając na jego łóżku i krzyżując nogi.
-Ale ja...
-Unikasz mnie. Nie jestem idiotą. -Mruknąłem.
Po nerwowych ruchach jego dłoni, zrozumiałem że coś go gnębiło.
-Ja już tak nie mogę. -Odezwał się po chwili namysłu, a jego ton nagle stał się chłodny.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, kontynuował.
-Co my w ogóle robimy, co? Jak ty to sobie wyobrażasz? -Jego pytanie kompletnie zbiło mnie z tropu.
-Ale...co?
-Nasz ''związek''...co to w ogóle ma być? Jeśli ktoś się o tym dowie, to będzie nasz koniec. Tego chcesz? Jesteśmy pod ciągłym okiem fanów i menadżerów. A co zrobimy później? Nie będziemy mieć gromadki dzieci, dużego domu i psa. To niemożliwe, i chyba czas żeby przestać się łudzić.
Że co, przepraszam? O czym on do mnie mówił?
-Dlaczego tak nagle o tym wspominasz?
-Pomyśl! -Podniósł głos, chodząc po pokoju w tę i z powrotem. -Nie chodzi tylko o to. Nie tego chcę, tych ciągłych tajemnic, i sekretnych pocałunków. Teraz może wydawać się to łatwe, ba, zabawne, ale z czasem to stanie się uciążliwe. To była tylko chwila zapomnienia. Poza tym, sam wiesz w jakiej jestem sytuacji. Nie stać mnie na to żeby martwić się jeszcze o ciebie. Każdego dnia katuję się za to, że na to pozwoliłem.. Ja...sam nie wiem. W końcu kiedyś się sobie znudzimy. Wolę tego nie zaczynać, skoro wiem że prędzej czy później będziemy musieli to skończyć. No i...
-Nie sądzisz, że na to już trochę za późno? -Przerwałem mu nagle.
-Możliwe. Ale...
Usiadł koło mnie i spojrzał mi w oczy. Jego cały czas lekko pobłyskiwały.
-...ja nie chcę, żeby coś ci się stało. Nie zasłużyłeś na to. -Dokończył, szepcząc.
Znowu to samo. Próbował mnie od siebie odsunąć, a tak naprawdę oboje wiedzieliśmy że się boi.
Spojrzałem na jego dłonie, które lekko drżały. Szybko schował je do kieszeni swoich dresów, chcąc odwrócić od nich moją uwagę.
-Nawet jeśli...nie możemy dłużej tego tak ciągnąć. -Ciągle stawiał na swoim.
Westchnąłem zirytowany.
-Czyli chcesz to zakończyć? Teraz?
Kiwnął głową.
-Dobrze. -Zgodziłem się, wywołując w nim lekkie zmieszanie. -Najlepiej w ogóle udawajmy że ostatnich dwóch miesięcy nie było. Przecież to i tak nic nie znaczyło...chwila zapomnienia? Tak to ująłeś? -Po raz kolejny opuścił swój wzrok. Wyszedłem, teatralnie trzaskając za sobą drzwiami. Jak on mógł powiedzieć coś takiego? Znudzimy się sobie?
Po drodze spotkałem asystentkę menadżera, Lee Hyeon.
-O! Yong Guk! Dobrze że cię widzę. -Ucieszyła się, kiedy mnie zobaczyła, i natychmiast do mnie podbiegła.
-Hej, Lee Hyeon. -Odpowiedziałem grzecznie, ale mój ton nie był tak entuzjastyczny jak jej.
-Słuchaj. No więc, po jutrze jedziesz na całe dwa tygodnie do Paryża, razem z Daehyunem. -Oznajmiła mi, poprawiając okulary na nosie.
-Yy...a po co?
-Sesje zdjęciowe, cztery wywiady, kilka występów w telewizji...-Zaczęła wymieniać na palcach.
-Okej, okej, rób co chcesz. Wszystko mi jedno -Powiedziałem tylko i poszedłem do siebie.
Rzuciłem się na łóżko.
Czasem mogłem rozczytać Zelo bez żadnego problemu, ale kompletnie nie rozumiałem jego motywów. Był zbyt dojrzały jak na swój wiek. Kiedy ja miałem siedemnaście lat to niczym się nie przejmowałem, i ciągle imprezowałem. Ahh, czemu to musi być takie trudne? Czemu nie możemy być w normalnym związku, gdzie naszym największym problemem jest na jaki film pójść do kina?
Nie byłem pewny, czy wróci. On poświęciłby wiele, żeby tylko kogoś ochronić. Nawet jeśli to znaczyło nie odzywanie się do mnie do końca swoich dni i udawanie że nic do mnie nie czuje. Ale skoro on tego nie chciał, stwierdziłem że nie będę go do niczego zmuszał.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi, i zerwałem się z łóżka. Zelo? Zmienił zdanie?
Po chwili do mojego pokoju wszedł Jong Up. Poczułem dziwne ukłucie w sercu, jakby rozczarowanie.
-Hej, Yong Guk...-Zaczął, rozglądając się dookoła. -Widziałeś Zelo? Chciałem zapytać go o choreografię, ale nie ma go u siebie. Pomyślałem, że może jest tu?
-Nie ma go. A sprawdzałeś w kuchni?
Kiwnął głową.
-U chłopaków też go nie ma. Nie wiesz gdzie mógł pójść?
Wiedziałem. A przynajmniej się domyślałem. Jednak nie mogłem uwierzyć, że znowu tam poszedł. Przecież na razie miał się z nimi nie spotykać...chyba że znowu coś przede mną ukrył.
-Przykro mi, ale nie. Może poszedł poćwiczyć? -Podsunąłem Jong Upowi, starając się brzmieć normalnie.
-Sprawdzę. I tak dzięki. -Uśmiechnął się do mnie i poszedł.
Natychmiast chwyciłem telefon i wybrałem jego numer. Miał wyłączony telefon. Mogłem się tego spodziewać.
Ile jeszcze razy będzie mi to robił? Ile jeszcze razy będę musiał obawiać się o jego życie?
Odruchowo poszedłem do jego pokoju, sprawdzić czy aby na pewno go tam nie ma. Na łóżku leżała kartka, której Jong Up najwyraźniej nie widział.
Rozłożyłem ją i zacząłem czytać:
Walka została przełożona na dzisiaj. Może to i nawet lepiej..? Przepraszam za wcześniej. Jeśli wrócę, to wszystko ci wytłumaczę.
Zelo
Jeszcze nigdy kartka papieru nie wywołała u mnie tyle emocji. Słowa ''Jeśli wrócę'', brzęczały mi w głowie jak natrętna mucha. Przeczytałem wiadomość raz, drugi, dziesiąty, ale nadal nie mogłem jej pojąć. Jak to? Dzisiaj? Przecież...on może...może...
Zginąć. Dokończył za mnie głosik w mojej głowie. Mogłem go już nigdy nie zobaczyć...
:o świetne nareszcie się doczekałam, ale warto było :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo kazałam czekać :)
UsuńO.O ZEEEEELOOOOOO!!!!! NIUUUUEEEEEE!!!!! Ratuj go Bang! Boski rozdział jak zawsze z resztą! ;)
OdpowiedzUsuńBosz to się nazywa wyczucie - kończyć w takim momencie -,- A tak serio to genialnie jak zawsze ;3
OdpowiedzUsuńFajnie, że dodałyście rozdziały jako posty, teraz od razu widzę u sb jak pojawi się nowy :>
Jak mnie tu dawno nie było... Wstyd się przyznać, ale zapomniałam o Waszym blogu :( ale nadrabiam zaległości. Wzięłam się do czytania :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Miho^^
Oj no to nadrabiaj, nadrabiaj <3
Usuń