Minuty upływały, a jego nadal nie było. Zaburczało mi w brzuchu. "Świetnie przez tego palanta nic nie zjem". Westchnęłam i rozejrzałam się. Dookoła otaczały mnie czerwone, ceglane mury szkoły. Za mną szumiał strumyk fontanny na której siedziałam. Było tu całkiem przyjemnie i przede wszystkim spokojnie. Dzisiaj był dość chłodny dzień, zima dopiero co się skończyła, więc nikt się tędy nie szwendał. No poza mną.
- Gdzie on jest? - Warknęłam po cichu spoglądając na zegarek w telefonie. Szesnaście minut?! On chyba oszalał! Co za chłopak... Postanowiłam, że dla zabicia czasu pogram w jakąś gierkę. Odblokowałam ekran, a moim oczom ukazał się komunikat o trzech nowych wiadomościach. Otworzyłam pierwszą. Jeśli chcesz wygrać... "O NIE! DALEJ!" Następny był od ShinHye ~ Hej Jin! Gdzie cię wcięło Wzięłam ci bubble tea! ^^ ~ Coraz bardziej żałowałam, że go nie wystawiłam. Ostatni sms był od.. Dino! Tak, wiem dziwna nazwa, ale nie potrafiłam wymyślić nic innego dla tego 'tajemniczego wielbiciela'.~Hej! Co u ciebie?~ Uśmiechnęłam się. Przyznam, że chociaż nie wiedziałam o nim praktycznie nic to polubiłam go. Nie sprawiał wrażenia jakiegoś desperata, który śledzi każdy mój krok. Raczej na pewno nie był złym człowiekiem, jak co po niektórzy.
~Cześć. Um. Jestem głodna, znudzona i mam dzisiaj kartkówkę z matmy.~
~Czyli nie za dobrze. Ja właśnie jem lunch. Ty nie?~
~Chciałabym ale czekam na pewnego kretyna który umówił się ze mną na dziedzińcu. A co jesz dobrego?~
Nie odpisał mi już na tego smsa. Chyba nie ma sensu dłużej tu siedzieć. Jeszcze się przeziębię albo co. Wstałam i pocierając zmarznięte ramiona ruszyłam do daleko umiejscowionego wejścia do szkoły.
- Ye Jin! - Usłyszałam krzyk. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam biegnącego w moją stronę Jonghyuna. "O przypomniało mu się. Palant" Stanął przede mną i schylił próbując złapać oddech.
- Masz tupet żeby umawiać się ze mną w taką pogodę i jeszcze o tym zapomnieć. Idiota. - Ostatnie słowo wymówiłam na tyle cicho, że słyszałam je tylko ja. Wstał i spojrzał mi z drwiną w oczy.
- Wcale nie zapomniałem. Po prostu jadłem lunch. - Miałam ochotę walnąć go w tą śliczną buźkę. Jak on mnie wkurza.
- Dobra. To przejdźmy do rzeczy. Mam propozycję praktycznie nie do odrzucenia. - Zmarszczyłam brwi. Ten irytujący uśmieszek. Co on znowu kombinuje?
- Jaką znowu propozycję?
- Będziesz mnie uczyć do egzaminu z matematyki, a ja zapomnę o akcji z moją koszulą. Muszę go zdać na przynajmniej 90% Nie obchodzi mnie w jaki sposób to zrobisz, czy ci to pasuje, czy nie... - On potrzebuje pomocy? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Z resztą, on jest bogaty, dlaczego nie wynajmie korepetytora tylko mi dupę zawraca?!
- A co jeśli się nie zgodzę? - Zaśmiał się kładąc mi dłoń na głowie.
- Odkupisz mi tą koszulę i będziesz musiała jakoś wytłumaczyć moim fankom dlaczego nie pomogłaś ich oppie w zdaniu egzaminu. Od niego zależy czy nadal będę grał w Shinee. - Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Jego pewność siebie aż biła po oczach, chciałam mu wygarnąć ale nie uśmiechało mi się bycie zlinczowaną przez tabun wściekłych dziewczyn. Strzepnęłam jego rękę, złapałam się za głowę i głośno, wręcz teatralnie westchnęłam.
- Niech ci będzie. - Wymamrotałam.
- Co, co? Nie słyszałem. - Zbliżył się i z udawanym zaskoczeniem przekrzywił głowę. Wywróciłam oczami.
- Zgoda. - Mój głos zabrzmiał odrobinę głośniej. Czułam, że zgadzając się na to wszystko część mojej dumy wyrzucałam w błoto.
- Ah, YeJin słyszałaś coś może? - Zadrwił.
- Dobra pomogę ci! - Krzyknęłam zaciskając pięści. Trochę go to zaskoczyło, jednak po chwili znów wredny uśmieszek wykrzywił jego usta.
- No to widzimy się po lekcjach. - Rzucił i odszedł nawet nie kłopocząc się tym czy mi to odpowiada. Wyklinałam na niego pod nosem kierując się na lekcje.
- Co ty go będziesz? - MinAh prawie zachłysnęła się powietrzem na tę informację. Właśnie szłyśmy korytarzem, pod ostatnią salę lekcyjną. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na nią smutno wyciągając dolną wargę. - Biedactwo. - Wyjęczała tuląc mnie do siebie. Właściwie to główne uczucie jakie mnie ogarniało to ciekawość, jak to będzie, smutek i złość zrzucałam na drugi plan.
- Hej! Unni! - Obie odwróciłyśmy się w stronę biegnącego do nas Taemina.
- Hej, Taemin. - Przywitałyśmy się jednocześnie. Wszyscy parsknęliśmy przez to smiechem.
- Jedziecie może na tą trzydniową wycieczkę za miesiąc z dyrektorką? - Zapytał z nadzieją w głosie wlepiając w nas błyszczące ślepka. Wycieczka w góry, która organizowana była co roku, mniej więcej w tym samym terminie. Można powiedzieć, że podchodziło to pod szkolną tradycję. Piętnastoosobowa grupka szczęśliwców miała możliwość odpocząć od szkoły przez piękne siedemdziesiąt dwie godziny. Załapałam się już drugi rok z rzędu. Zapowiadała się naprawdę ciekawa wycieczka skoro Tae i reszta mieli jechać, szczególnie cieszyłam się na Onew.
- Ja i ShinHye jedziemy, Min musi jechać akurat wtedy do rodziny. - Powiedziałam spoglądając na krzywiącą się przyjaciółkę, wiedziałam jak bardzo chciała jechać, szczególnie przez wzgląd na Minho.
- O, to może nie zanudzę się na śmierć. - Zaśmiał się spoglądając na zegarek.
- A czemu miałbyś się nudzić? Reszta nie jedzie? - Zapytała MinAh i jak to miała w zwyczaju splotła ręce na piersi.
- Jedzie, jedzie... Tylko Jonghyun powiedział, że nie ma ochoty, a bez niego nie bedzie zabawy. Z nim najlepiej się dogaduję.. - Wyjaśnił z zasmuconą miną. Przytaknęłam ze zrozumieniem, po chwili zadzwonił dzwonek. Obie pożegnałyśmy się z chłopakiem i pobiegłyśmy na lekcję.
- On sobie chyba jaja ze mnie robi. - Znów czekałam na niego z dobre dwadzieścia minut zanim raczył ruszyć pod szkołę swój "Szajniacki tyłek". Z wściekłością obserwowałam ja beztrosko idzie w moim kierunku, staje naprzeciw mnie i bezczelnie się uśmiecha.
- Wybacz, kilka dziewczyn mnie zaczepiło po drodze. - Moja pięść naprawdę coraz bardziej domagała się zapoznania z jego nosem.
- Idiota. - Prychnęłam i ruszyłam w kierunku mojego domu. Słyszałam, że szedł krok w krok za mną. Po chwili zatrzymałam się i niepewnie odwróciłam w jego stronę.
- Gdzie tak w ogóle pójdziemy? - Zastanowił się chwilę i cwaniacko uśmiechnął.
- Mam wolną chatę, możemy iść do mnie. - Wzruszył ramionami. Prawie zakrztusiłam się śliną. "Co? Ja i... on?... Sami?... W jego pokoju?
- No co masz taką minę? Ktoś tu ma zboczone myśli. - Zaśmiał się.
- C-Co?! Nie, nie to nie tak... - Zaczęłam w panice protestować.
- Nie martw się nic ci nie zrobię. Chyba, że sama mnie o to poprosisz. - Puścił mi zalotnie oczko. Walnęłam go w ramię.
- Yah! Chciałbyś..
- To dlaczego się rumienisz, hę? - Piknął mój policzek siląc się na poważną minę.
- Wcale nie! - Szybko zasłoniłam te zdradzieckie części mojej twarzy i ruszyłam w kierunku mojego domu. - Idziemy do mnie. - Nawet nie zwracałam uwagi na to czy za mną idzie. W prawdzie to wolałam żeby zniknął... Mam go naprawdę dość...
Przyznam, że uczyłam go od prawie czterdziestu minut i nie było wcale źle. Naprawdę szybko wszystko łapał i przede wszystkim w ogóle mnie nie denerwował. Myślę, że gdyby był taki cały czas, mogłabym go chyba nawet polubić. Wzięłam do dłoni kilka winogron które przyniosła nam wcześniej moja mama i zaczęłam tłumaczyć Jonghyunowi następne zadanie. Tym razem szło to opornie. Cały czas powtarzał jeden i ten sam błąd, irytacja zaczęła dawać się poznawać po tonie mojego głosu. Cóż, niestety odziedziczyłam cierpliwość po tacie...
- Wiesz co YeJin? - Blondyn spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Co?
- Tak się zastanawiałem... Nie jesteś czasem robotem? - Zerknęłam na niego jak na wariata. "On się dobrze czuje?" - Pytam bo nigdy nie widziałem żebyś się uśmiechała. Przynajmniej przy mnie. - Zmarszczył brwi. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Przyznam, zaskoczył mnie tym pytaniem. Miał rację ale jakoś nigdy nie spotkałam się z nim w okolicznościach, które byłyby dla mnie w jakikolwiek sposób miłe.
- Jakoś się widocznie nie złożyło...
- Chciałbym zobaczyć jak się uśmiechasz. - Powiedział unosząc lekko kąciki ust. Atmosfera między nami wydawała się gęstnieć Zrobiło mi się jakoś ciepło na sercu kiedy wypowiedział to zdanie. - Uśmiechniesz się? - Zapytał wyciągając dolną wargę i przybliżając do mnie. Pokręciłam głową. Czułam sie trochę niekomfortowo kiedy był tak blisko.
- No weź... Dobra. - Wyprostował się. Miał poważną minę. "Co on kombinuje?" - Myślałem, że nie będę musiał stosować tego tajnego chwytu. Ale nie pozostawiłaś mi wyboru...
- O co ci...
- Buing Buing! - Zamarłam i z szokiem patrzyłam jak prezentuje mi swoje aegyo.
- Hahahaha. - Zaczęłam się śmiać tak bardzo, że łzy napłynęły mi do oczu. - To... Co to.... Hahahaha.
- Haha! Wiedziałem, że się temu nie oprzesz. - Skomentował szczerząc się kiedy mój napad śmiechu minął. Spojrzałam na niego wciąż się uśmiechając. Po chwili położył się na podłodze koło mnie. Wlepiliśmy w siebie spojrzenia i tkwiliśmy w ciszy.
- Tak wyglądasz o wiele ładniej. - Wyszeptał odsuwając zbłąkany kosmyk włosów opadający na moją twarz. Natychmiast spoważniałam. "Co on mówi?" Z mocno bijącym sercem uniosłam się do siadu próbując zakryć czerwone policzki.
- Chyba powinieneś już iść...
Genialny <33 kiedy kolejna czesc?
OdpowiedzUsuńpisz wiecej bo robi sie coraz ciekawiej ;D kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńSuper :) Ciekawa jestem jak się dalej sprawy potoczą :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. HWAITING!!
OdpowiedzUsuńczemu nir ma kolejnej czesci ? :c
OdpowiedzUsuńto buing buing naprawdę rozśmiesza xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale pierwszy raz mam okazję spotkać się z tym blogiem ������ Tylko zirytował mnie fakt, że prawie we wszystkich opowiadaniach, robią z Dzonka tego złego. Dlaczego go nie kontynuujesz? XD czekam, może powrócisz ��
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Nie jestem pewna czy wrócę do tego opowiadania jest taka możliwość ale niczego nie obiecuję :) jest rozdział 7 http://k-pop-love-stories.blogspot.com/2013/08/dream-school-rozdzia-7-bommie.html
Usuń