No hej, ymm....to jest mój pierwszy Oneshot więc nie bijcie! I wierzcie lub nie, nie mam w tym doświadczenia, więc mogą być jakieś niedomówienia :D Co do mojego Banglo, nie wiem kiedy dodam nowy rozdział, ale postaram się w ten weekend, bo ani nie mam czasu ani weny żeby go napisać :) Miłego czytania.
-Keeeey Hyuuung! -Usłyszałem głos maknae z końca korytarza. Co jak co, ale dzieciak miał dość donośny głos. Ignorując go, przykryłem tylko ucho poduszką, próbując ponownie zasnąć. Jednak chłopak ani myślał żeby dać mi spokój. Wparował do mojego pokoju i ściągnął ze mnie kołdrę.
Kiedy spojrzałem na niego jednym okiem, jego twarz cała promieniała. Mimo że często się tak zachowywał, coś się zmieniło. Może to jego oczy...błyszczały bardziej niż zwykle.
Powoli podniosłem się do pozycji siedzącej. Taemin wyglądał jakby zaraz miał zacząć skakać ze szczęścia i merdać ogonem jak szczeniak.
-Co się znowu stało? -Zapytałem od niechcenia, w drodze do łazienki.
-Szybko! To niespodzianka! -Krzyknął podekscytowany.
Westchnąłem głośno.
-Wiesz, że nie lubię niespodzianek. -Mruknąłem rozdrażniony.
-Ta ci się spodoba. -Zapewnił mnie.
Kiedy zeszliśmy do jadalni, wszyscy już tam byli. I Minho i Onew wyglądali na równie szczęśliwych co maknae. Spojrzałem na nich z lekkim obrzydzeniem. Co w nich wstąpiło?
Po chwili się dowiedziałem. Cała trójka rzuciła się w stronę drzwi, kiedy tylko się otworzyły.
Zdziwiony również tam spojrzałem i zamarłem. Jonghyun wrócił ze studiów. Widząc go poczułem złość, radość, smutek, rozczarowanie i podekscytowanie. Jednak mój wyraz twarzy pozostał neutralny.
Jonghyun szeroko się do mnie uśmiechnął. Miałem ochotę rzucić się na niego, ale nie byłem pewny czy nie wydrapałbym mu oczu. Machnąłem mu ręką, i wróciłem do pokoju z wymówką że źle się czuję. Minho jak zwykle zrobił mi z tego powodu wyrzuty, ale jakoś specjalnie się nim nie przejąłem.
Znowu to poczułem. Ten dziwny uścisk w żołądku. Myślałem że zanim wróci to mi przejdzie, ale nie dałem rady. Nie mogłem pozbyć się go z mojej głowy za żadną cenę.
Cały dzień spędziłem w łóżku. Musiałem podtrzymywać moje kłamstwo, mimo że miałem ochotę uciec. Najlepiej gdzieś daleko.
Wiedziałem że ta chwila w końcu nadejdzie, ale kiedy wieczorem usłyszałem pukanie do drzwi, ciarki przeszyły moje ciało. Odruchowo zamknąłem oczy udając że śpię.
Poznałem go nawet po jego cichych krokach.
-Key.-Szepnął.-Śpisz?
Nie. Ale nie powiem ci tego, bo jestem cholernym tchórzem.
Poczułem jego ciepłą dłoń na moim policzku. Próbowałem zachowywać się normalnie, ale moje ciało całe drżało.
-Dobrze znowu cię widzieć.
Ciebie nie. Nienawidzę cię.
-Tęskniłem za tobą. Key, wiem że nie śpisz.
Cholera. Gwałtownie się odsunąłem i otworzyłem oczy.
-Chcę zostać sam. -Oznajmiłem chłodno, nie patrząc mu w oczy. Gdybym to zrobił, już nie umiałbym odwrócić wzroku.
-Muszę z tobą porozmawiać. Wysłuchaj mnie. -Poprosił, siadając obok mnie.
Pokręciłem głową.
-Jeśli za mną tęskniłeś, to dlaczego mnie zostawiłeś?! -Wyrzuciłem mu, ignorując jego prośbę.
Spojrzał na mnie zrezygnowany.
Poczułem jak zaszkliły mi się oczy. A obiecałem sobie, że nie będę płakał. Gratulacje Key, nie dość że jesteś tchórzem to płaczesz na każdym kroku. Godne pożałowania.
-Wiesz, że nie zrobiłem tego bo chciałem.
Słucham?
-Ha. -Prychnąłem.
-Gdybyś był na moim miejscu....-Zaczął, ale przerwałem mu w połowie.
-Gdybym był na twoim miejscu, powiedziałbym ci że wyjeżdżam wcześniej a nie dopiero na lotnisku, dziesięć minut przed odlotem! Gdybym był na twoim miejscu, dzwoniłbym do ciebie! -Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. -Gdybym...
Zanim zdążyłem powiedzieć coś więcej, przytulił mnie mocno do siebie. Nie wiem dlaczego nie zacząłem szlochać.
-Wiem. -Powiedział delikatnym głosem. - Ale po tym jak cię zostawiłem, nie umiałbym z tobą rozmawiać. Nie potrafiłbym usłyszeć twojego głosu czy zobaczyć twoich oczu bez możliwości dotknięcia cię. Od razu bym tutaj wrócił.
-Więc dlaczego tego nie zrobiłeś? Minął cały rok, Jonghyun. Rok! A jedynie co od ciebie dostałem to pozdrowienia od Minho, z którym rozmawiałeś. Przez cały ten czas zastanawiałem się czy coś źle zrobiłem? Czy w jakikolwiek sposób cię zraniłem? A może tak naprawdę nigdy mnie nie kochałeś? Wiesz co ja tutaj przeżywałem?!
Tym razem mnie pocałował. Jego usta były ciepłe, ale strasznie łapczywe. Moje też, ale odsunąłem go od siebie.
-I jak ty to sobie teraz wyobrażasz, co? Wróciłeś po roku, i mam udawać że nic się nie stało?-Syknąłem na niego sarkastycznie.
-A ty myślisz, że jak ja się niby czułem?! Musiałem okłamywać jedyną osobę, na której naprawdę mi zależy, jedyną osobę którą kocham! -Wykrzyczał mi twarz, a ja po raz kolejny zamarłem. -Każdego dnia nienawidziłem siebie za to że zgodziłem się na te cholerne studia, a ty mi mówisz że tobie było ciężko? Wszędzie cię widziałem, wszędzie słyszałem twój śmiech i to jak na mnie krzyczysz bo nie posprzątałem w pokoju. Telefon WOŁAŁ mnie żebym do ciebie zadzwonił, a kiedy tylko gadałem z chłopakami całe moje ciało aż paliło się żeby im powiedzieć by cię zawołali. Nawet nie wiesz jaki byłem samotny, mimo tego że w okół była masa ludzi. Codziennie spałem w twojej koszulce, żeby choć trochę poczuć się bliżej ciebie...
Dłużej nie wytrzymałem. Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem. Nie chciałem już z nim rozmawiać. Chciałem JEGO. Przez całowanie mogliśmy powiedzieć sobie wszystko bez słów, i obojgu nam to w zupełności wystarczało.
Ahh, już zapomniałem jakie jego język wyczyniał cuda. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale musiałem zatrzymać jeszcze trochę godności. Kiedy na chwilę się odsunął, jego oczy dziko zabłysły a ja uśmiechnąłem się szeroko.
Ściągnął swoją koszulkę. O matko. Jego...jego brzuch był o WIELE bardziej umięśniony niż ostatni raz kiedy go widziałem. Chyba zauważył moją minę, bo zaśmiał się melodyjnie.
-Podoba ci się? -Zapytał wykonując jakiś dziwny taniec, siedząc na mnie okrakiem.
Parsknąłem śmiechem.
-No i jak ja mam się teraz rozebrać?
-Ohh, kotku nie martw się, dla mnie i tak jesteś najpiękniejszy...-Mruknął, muskając ustami moją szyję. Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi.
Przeturlałem nas tak, że teraz ja siedziałem na nim. Spojrzał na mnie zaskoczony, nie przestając się uśmiechać.
-Widzę że nasz kociak stał się odważny.
-Nabijasz się ze mnie? -Zapytałem, zbliżając moją twarz tak że nasze nosy się stykały. Lekko się przesunąłem, ocierając nogą o jego męskość.
Uśmiechnął się wyzywająco, poruszając się niespokojnie.
-Co się z tobą stało przez ten rok? Nie wierzę w to, co widzę. Gdzie jest mój cichy, nieśmiały Key?
-Nie miałem jak się wyżyć przez ten rok. Czego się spodziewałeś?
-Nie wiem, ale to też mi się podoba. -Stwierdził, kiedy moja koszulka również wylądowała na ziemi.
Kolejny pocałunek był już wolniejszy, romantyczniejszy. Wiedziałem co Jonghyun będzie chciał zrobić, ale byłem szybszy. Jednym ruchem rozpiąłem jego jeansy i zsunąłem je aż do kolan, a moja ręka powędrowała w jego bokserki. Natychmiast poczułem że sztywnieje, i w duchu uśmiechnąłem się z satysfakcją. Gdy już oboje kompletnie pozbyliśmy się zbędnej garderoby, przygwoździłem go rękami do łóżka i zacząłem wodzić językiem po jego umięśnionym ciele. Zacząłem od szyi, przez obojczyki, na dłużej zatrzymałem się przy jego sutkach, pamiętając jak bardzo lubił moje pieszczoty. Cicho jęknął, ale nie przerywałem. Schodziłem coraz niżej, żebra, pępek, ale ominąłem TO miejsce, tylko delikatnie muskając je palcem, po czym wróciłem do jego szyi.
-Key! -Zaprotestował chłopak, zaczynając się wiercić. Spojrzałem na jego twarz, która błagała mnie żebym coś zrobił. Właśnie na to czekałem.
-Słucham? -Zapytałem niewinnie, w środku triumfując jak głupi.
-Nie wybaczę ci tego! -Jęknął próbując się wyrwać, ale przytrzymałem go mocniej, składając pocałunek na jego ustach.
Czując to, co działo się tam na dole, w końcu położyłem na nim ręce i zacząłem nimi poruszać w górę i w dół.
Niemal krzycząc, Jonghyun zakrył usta dłońmi.
Po jakimś czasie pogłaskał mnie po włosach i wziął w swoje ramiona.
Tym razem to on przejął inicjatywę. Już zapomniałem jakie miał zwinne ręce...
-Pozwolisz? -Wymruczał mi do ucha.
Pokiwałem lekko głową. Pocałował mnie w policzek i delikatnie odwrócił na brzuch. Kilka pierwszych razów było okropnych, i bolesnych ale później nauczyłem się czerpać z tego przyjemność. Dużą przyjemność.
Jonghyun jak zawsze był delikatny. Wsunął we mnie dwa palce i zaczął wolno nimi poruszać, drugą ręką mnie zadowalając. Wiedziałem że musimy być dość cicho, ale nie mogłem powstrzymać się od jęków rozkoszy gdy mnie dotykał. Kiedy oboje byliśmy już gotowi, wszedł we mnie do końca. Oboje zaczęliśmy szybciej i ciężej oddychać. Po chwili złapaliśmy już nasz rytm.
-Jo..Jonghyun. -Jęknąłem tylko, kiedy oboje doszliśmy.
Chłopak opadł na łóżku tuż obok mnie i przytulił mnie do siebie.
-Tęskniłem za tobą, dzieciaku.
Piękne Piękne Piękne <333
OdpowiedzUsuńNic więcej nie potrafię powiedzieć...
Dziękuję! <3
UsuńJej~! Takie cudowne! *.* Wspaniały pomysł! <333
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję :3
Usuń